W ostatnich kilku dniach trudno uwolnić się od informacji na temat wystawy mody w Luwrze. O LOUVRE COUTURE. Objets d'art, objets de mode piszą i pokazują ją także tytuły/ strony/ konta nie związane w ogóle z modą. Podkreśla się przede wszystkim wyjątkowość ekspozycji polegającą na wprowadzeniu mody do Luwru – jednego z najważniejszych i największych muzeów na świecie. Łączy się to z radością uznania i potwierdzenie mody jako sztuki.
W rozprzestrzenianiu tych informacji niewątpliwie pomaga uroda wystawy. Wszystkie zdjęcia, jakie pojawiają się w sieci pokazują jak precyzyjnie wybrane są miejsca prezentacji ubiorów (autorem ekspozycji jest Oliver Gabet). Rozlokowane są one na pierwszym piętrze Luwru, w skrzydle Richelieu, w galeriach prezentujących sztukę dekoracyjną. Łącznie jest to 65 sylwetek zaprojektowanych przez współczesnych projektantów. Wchodzą one w dialogi z innymi obiektami będącymi na stałej ekspozycji – meblami, tapiseriami, biżuterią itd. od średniowieczna do połowy XIX wieku. Bez problemu można stwierdzić, że ta bardzo instagramowa wystawa. Czy jest „skazana na sukces”? Czy faktycznie jest tak niezwykła?
Jeśli chodzi o sam pomysł dialogów ze sztuką (w tym wypadku użytkową), to zdecydowanie nie jest to nic odkrywczego, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wysoką jakość dialogów. Żeby lepiej wyjaśnić co mam na myśli wystarczy przywołać choćby wystawę Heavenly Bodies: Fashion and the Catholic Imagination z 2018 roku z Metropolitan Museum of Art. Przy okazji tej wystawy postanowiono nie ograniczać się jedynie do przestrzeni wystaw czasowych, ale i zaprezentować ubiory w salach wystaw stałych. Owe dialogi nie tylko były inspirujące, ale i podporządkowane tematowi wystawy, dodawały jej nowych wartości.
Warto również przypomnieć znacznie mniejszą, ale zachwycającą wystawę w paryskim Musée Bourdelle, gdzie prace rzeźbiarza wchodziły w dialog z sukniami Madame Grès tworząc nową jakość (Madame Grès - La couture à l'œuvre, 2011).
Wspomnienia wymaga także wystawa Lumières: carte blanche à Christian Lacroix w Musée Cognacq-Jay (2014), która dała projektantowi Christianowi Lacroix wolną rękę. Ten zaś, jako maksymalista i wielbiciel XVIII wieku niczym wirtuoz połączył ze sobą dawne i współczesne ubiory, meble, portret czy fotografie tworząc niezapomnianą wystawę.

Najszybciej możnaby to podsumować słynną kwestią Mirandy Priestly z filmu Diabeł ubiera się u Prady: "Florals… for Spring? Groundbreaking".
Można oczywiście mimo to brnąć dalej i powiedzieć no tak, ale wcześniej to nie był Luwr, który jest klasą dla samego siebie.
Ale… już w 2022 roku właśnie w Luwrze zagościła, nie w takiej skali, ale jednak, współczesna moda. W ramach obchodzenia jubileuszu 60-lecia istnienia domu mody Yves Saint Laurent, jego projekty można było oglądać właśnie w Luwrze i to w jego najważniejszej sali, w Sali Apollona. Znajduje się ona w skrzydle Denon i jest ściśle połączona z początkami muzeum. Jej pozycja jest absolutnie wyjątkowa. I właśnie tam, w 2022 roku prezentowano w dużych gablotach 6 żakietów zaprojektowanych przez Saint Laurenta.

Jeśli już mowa o tym francuskim projektancie, to warto dodać, że przy okazji owego jubileuszu jego prace weszły w dialogi ze sztuką także w innych paryskich muzeach prezentujących sztukę: Centre Pompidou, Musée d’Art Moderne de Paris, Musée d’Orsay oraz Musée National Picasso-Paris. I chociaż nie było to wielkie prezentacje, to ich jakość, to jak precyzyjnie były zaprojektowane, robiło ogromne wrażenie. Ubiory wchodziły w bezpośredni dialog z mistrzami sztuki współczesnej i nowoczesnej.

W Luwrze zaś, wystawa pozostaje ostatecznie wbrew temu co próbuje się powiedzieć, dość daleko od sztuki. Zajmuje przestrzeń przeznaczoną dla przedmiotów i wnętrz, dla sztuki użytkowej, w najmniej uczęszczanym skrzydle. I bynajmniej nie są to złośliwości. A jeśli już to nie z mojej strony, a samego muzeum. Jeśli bowiem zna się konteksty, w jakich funkcjonuje francuskie muzealnictwo, można bez problemu stwierdzić, że moda została wpuszczona zaledwie do przedsionka. W ten sposób luwrowa (i konserwatywna) hierarchia pozostała niezachwiana, mimo powszechnego mówienia o modzie w Luwrze.
Należałoby się wobec tego zastanowić, dlaczego to jest tak ważne, by mimo wszystko modę wpisywać w kontekst sztuki i w tym upatrywać przełomowości wystawy. Z pewnej perspektywy można to uznać za wręcz kuriozalne – już tyle innych wystaw w innych miejscach tego dotyczyło i o tym mówiło Więc ta chęć potwierdzania swojego statusu przez modę w 2025 roku wydaje się wręcz niezdrowa – bo przecież to niby ustalone…. ale jak widać niepewne.
W gruncie rzeczy bowiem prezentacja mody w Luwrze (w takiej formie, jaką widzimy) nie jest gestem ją wyzwalającym, emancypacyjnym. Jest raczej gestem władzy i dominacji. Bynajmniej nie całej mody, a jej ułamka. Tego, który ma potwierdzać, że pierwsze i ostatnie słowo w kwestii mody należy do Paryża.
Jeśli jednak pozycja Paryża i mody z nim związanej jest tak silna i niepodważalna, to po co taka ostentacyjna deklaracja? Najwidoczniej mimo wszystko wystawa LOUVRE COUTURE. Objets d'art, objets de mode świadczy bardziej o niepewności co do własnej pozycji, niż pewności.
Być może się bowiem właśnie okazuje, że dekady, ba, stulecia tradycji nie wystarczają, by dominować.
P.S.
Bardziej zainteresowanych pozycją i rolą Paryża w modzie dawniejszej i współczesnej odsyłam do książki Paryż to za mało. Opowieści o francuskiej modzie, sztuce i muzeach, która ukazała się nakładem Grupy wydawniczej FNCE we wrześniu 2024.
Comments